Archiwum

Posts Tagged ‘George R. R. Martin’

„Gra o tron” – George R. R. Martin

14 grudnia 2010 4 Komentarze

Tytuł: „Gra o tron”

Cykl: Pieśń Lodu i Ognia: tom I

Autor: George R. R. Martin

Wydawnictwo:  Zysk i S-ka

Liczba stron: 766

Data wydania:  2003

Ocena: 10/10

——————————

Jeśli miałbym przyjąć jaka książka jest kwintesencją fantastyki, tak by w pewien sposób mieć jakikolwiek punkt odniesienia w stosunku do innych powieści, to byłaby nią niewątpliwie „Gra o tron” George’a Martina.

Po pierwsze, nie oceniaj książki po okładce. W ostatnich czasach Fabryka Słów rozpieszcza nas w tej tematyce, dominując pod względem graficznym na polskim rynku (subiektywna opinia), a tutaj widzimy jeźdźca odzianego na czarno, siedzącego na czarnym koniu z czarnym krukiem nad głową – jednym słowem, nuda. Na szczęście wyczytałem wcześniej, że książka jest jedną z „obowiązkowych pozycji” jeśli chodzi o fantastykę i nie zawahałem się tego sprawdzić.

Po drugie, grubość książki nie zawsze oznacza „wodolejstwo”.

Po trzecie, najwyższa pora byś i ty „zagrał o tron” 🙂

Powieść jest specyficznie napisana, tzn. nie posiada jako tako tytułowanych rozdziałów, po prostu co jakiś czas akcja przenosi się na innego bohatera, a tych mamy kilku, m.in:

Tyrion Lannister – karzeł o niebywale rozbudzonych zdolnościach intelektualnych. Większość czasu spędza na lekturze dawnych pism i ksiąg. Jeden z moich ulubionych bohaterów.

Eddard Stark – władca północy. Oddany królowi, honorowy i gotowy do największych poświęceń.

Jon Snow – bękart Eddarda,  tak jak w przypadku Tyriona zjednał sobie moją przyjaźń.

itd.

Starałem się opisać ich jak najogólniej, bo jak się zapewne przekonacie (o ile posłuchacie mojej rady), są niebywale rozbudowani. Przyznam że nigdy dotychczas nie spotkałem się z takim zróżnicowaniem bohaterów. Do jednych się szczerze przywiązujemy, chcąc dzielić z nimi każdą troskę, do innych zaś pałamy ogromną nienawiścią, zdolną kartki „przenosić”. Niejednokrotnie utożsamiamy się z nimi.

Niestety taka gama osobowości niesie ze sobą pewne konsekwencje, mianowicie początkowo jesteśmy w lekkim szoku, powstałym w skutek bombardowania nas imionami, nazwiskami i rodami przewijających się bohaterów, a gdy tylko zaczynamy kojarzyć dostajemy na deser kolejną ich dawkę. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach i licznych powrotach wstecz jesteśmy w miarę obeznani i dalsza lektura nie sprawia nam już żadnych problemów. To chyba jedyny nieunikniony minusik „Gry o tron”.

Kolejną zaletą powieści jest sama fabuła i niezwykłe zwroty akcji, których mamy pod dostatkiem. W wielu książkach doświadczamy czegoś takiego że przewidzenie kolejnych poczynań bohaterów nie jest niczym trudnym, tutaj staje się to wręcz niemożliwe. Początkowo byłem lekko zniechęcony „damskimi rozdziałami” (damskimi czyt. w których główną bohaterką była kobieta), ale jak się szybko zorientowałem była to nieuzasadniona ocena, gdyż każdy fragment wciągał bez reszty, nie zostawiając na nas suchej nitki wątpliwości.

Podsumowując, George Martin przygotował dla nas kawał niesamowitej fantastyki, która na kilka – kilkanaście godzin przenosi nas do świata w którym rządzi miecz i odwaga.

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.