Strona główna > Czarny humor, Opinie, Polecane, Ulubione, Wojenne, Wszystko > „Paragraf 22” – Joseph Heller

„Paragraf 22” – Joseph Heller

Tytuł: „Paragraf 22”

Autor: Joseph Heller

Wydawnictwo:  Państwowy Instytut Wydawniczy

Liczba stron: 489

Data wydania:  1990

Ocena: 9,5/10

——————————

Czy książka potrafi rozbawić do łez? Potrafi.

Czy książka potrafi zmusić do myślenia? Potrafi.

Czy książka potrafi zaskakiwać czytelnika każdą kolejną stroną? Potrafi.

Czy „Paragraf 22” zalicza się do tego typu książek? Tak

Czy „Paragraf 22” jest wolny od wad? Niestety nie.

Książka pt. „Paragraf 22” opowiada o jednostce amerykańskich bombardierów, którzy w czasie trwania wojny przebywają na wyspie Pianosa, znajdującej się na Morzu Śródziemnym. Jak wyjaśnia autor na pierwszej stronie: „[…]Jest bardzo mała i oczywiście nie mogły się na niej pomieścić wszystkie wydarzenia opisane w książce. Podobnie jak miejsce akcji, również wszystkie osoby są fikcyjne.” Ich zadaniem są ciągłe ataki powietrzne na terytorium Włoch. Jej autorem jest Joseph Heller, amerykański pisarz, urodzony w 1923 roku, największą sławę przyniósł mu wspomniany już „Paragraf 22”. Tyle tytułem wstępu.

Jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, a przez cały czas lektury nieodłącznie towarzyszy nam absurd i czarny humor. Wertując kolejne strony z coraz większym zaskoczeniem dowiadujemy się o zwyczajach, historii czy poglądach danych bohaterów, a kolejne wątki, których jest mnóstwo nie pozwalają nam oderwać się od lektury. Całość podzielona jest na 42. rozdziały, z których każdy zatytułowany jest imieniem, bądź pseudonimem osoby, o której będzie w nim mowa.

Głównym bohaterem powieści jest niejaki Yossarian, którego to poznajemy zaraz na początku, gdy z kilkoma innymi żołnierzami przebywa w tamtejszym szpitalu, chcąc wymigać się od czynnej służby. Yossarian należy do tego typu osób, które w skutek swojego sposobu bycia znajdują się w centrum zainteresowania, mimo tego iż przez cały czas po prostu są sobą. Jedyną cechą która odróżnia go od pozostałej grupy, jest normalność. „Yo-Yo”, bo tak jest nazywany przez przyjaciół, jako jedyny dostrzega niebezpieczeństwo płynące z ciągłych lotów i podnoszenia wymogu odbytych wypraw (którego to przekroczenie, wedle przyjętych reguł, powinno pozwolić na powrót do ojczyzny) przez niejakiego pułkownika Cathcart’a. Yossarian od początku książki na wszelki dostępny sposób próbuje otrzymać pozwolenie na natychmiastowy powrót do kraju, niestety na przeszkodzie stoi tytułowy „Paragraf 22”. O czym mówi tytułowy paragraf? Wbrew pozorom nie jest to taka prosta sprawa, w celu odnalezienia odpowiedzi na to pytanie odsyłam do lektury. Po za Yossarianem, poznajemy masę bohaterów, którzy to ciągle przewijają się przez fabułę odkrywając przed nami kolejne karty ze swojego życia.

Co takiego ma w sobie „Paragraf 22” że potrafi przyciągnąć czytelnika mimo swojego „dojrzałego” wieku? Zapewne aktualność zawartych w nim treści. Autor pokazuje nam żołnierzy jako ludzi z krwi i kości. Widzimy w ich oczach strach, niechęć do wykonywania rozkazów, lubieżność i wiele innych wad. Oczywiście przeplatanych jednocześnie z zaletami, których także im nie brakuje.

W sytuacji zagrożenia życia, do której zapewne należy stacjonowanie w jednostce pułkownika Cathcarta, nie omieszkają się oszukiwać i szukać wszelkich dostępnych sposobów by w jakiś sposób uwolnić się od obowiązku wykonywania rozkazu, którym zazwyczaj jest bombardowanie najpilniej strzeżonych miejsc we Włoszech. Do takich osobistości należy przede wszystkim opisywany już Yossarian, który w sprawach krętactwa i kombinowania jest niedoścignionym mistrzem, a wszelkie przejawy niesubordynacji dotychczas uchodzą mu płazem.

Zapewne największą zaletą powieści jest potężna dawka czarnego humoru i szczerzący się do nas z każdej kolejnej strony absurd. Absurd, który w niektórych sytuacjach doprowadza nas do granic całkowitego zaplątania z pogmatwaniem, zmuszając jednocześnie do głębszej analizy danego fragmentu. Czy w książce zdominowanej przez humorystyczne sceny zabrakło miejsca dla innych, czasem zupełnie odmiennych konwencji? Otóż nie, aczkolwiek nawet one przedstawione są w dominującym świetle absurdu. Tak np. razem z Yossarianem zastanawiamy się dlaczego Bóg stworzył m.in. próchnicę, współpracując z tamtejszym kapelanem próbujemy znaleźć odpowiedź gdzie jest niebo, bądź dyskutujemy z Natelym o ojczyźnie i patriotyzmie. Te i wiele innym wątków pozwalają nam na chwilę odetchnąć od głównej fabuły i spojrzeć na niektóre współczesne problemy z zupełnie odmiennej, nieznanej nam dotychczas perspektywy.

Jak wspomniałem na wstępie, książka mimo wszystko nie jest wolna od wad. W wydaniu jako takich się nie doszukałem, być może po za jedną, czy dwoma literówkami. Jeżeli zaś chodzi o całokształt, to w pewnym momencie odczuwamy przesyt. Nie tyle samym biegiem wydarzeń co absurdalnymi dialogami. Niejednokrotnie mamy do czynienia z identycznym schematem, tzn. dostajemy taki sam szablon dialogu, którego źródło rozbawienia jest niemal identyczne jak wszystkich pozostałych, z tą różnicą że zostało one ubrane w inne zdania. Jednym słowem, co za dużo to nie zdrowo. Owszem, autorowi do końca nie zabrakło świeżych pomysłów i często zaskakuje nas nowym obrazem humoru, co zaś tyczy się wspomnianych schematycznych dialogów – można by było skrócić ich liczbę o połowę, bo w drugiej części powieści po prostu nużą, serwując nam ten sam coraz mniej zabawny „odgrzewany kotlet”.

Podsumowując, „Paragraf 22” należy do tego typu książek, których przekaz, mimo wszechobecnego żartu, jest nadal aktualny i potrafi pociągnąć za sobą czytelnika. Joseph Heller zaserwował nam niebywałą dawkę humoru, który niejednokrotnie rozśmiesza nas do łez, tym samym miażdżąc, nie zawaham się użyć tego słowa, takie popularne humorystyczne powieści z naszego kraju jak cykl opowiadań o Jakubie Wędrowyczu. Być może nie jest to najlepsze porównanie, ale niektórym uzmysłowi jak dalece posunął się Heller w swojej książce.

Jeżeli nie wiecie jak można skupować jajka po 7 centów i sprzedawać je z zyskiem po 5 centów, to zachęcam do poznania Mila Minderbindera, jednego z bohaterów powieści.

Polecam, pozycja obowiązkowa.

  1. 4 stycznia 2011 o 09:12

    Kurcze! Wyobraź sobie że ta książka to takie moje małe widmo:) Chciałem ją przeczytać od zawsze, ale jakoś nigdy do tego nie dochodzi:)
    Bardzo fajna recenzja!:) Czyta się łatwo i przyjemnie:)
    Gratuluję współpracy z Fantasybookiem;)

    • 4 stycznia 2011 o 13:16

      Widzę że wieści szybko się rozchodzą 😉
      Gdyby był to mój prywatny egzemplarz to z największą przyjemnością bym ci go przesłał, ale niestety własność publiczna 😉

  2. 4 stycznia 2011 o 13:47

    😉 Paragraf sobie jakoś wykombinuję, na razie mam pilniejsze książki na liście zresztą;)
    Dobre wieści szybko się rozchodzą:)

  3. 4 stycznia 2011 o 17:39

    OO, gratuluję 🙂

    Chyba w wolnej chwili (a takowej nie prędko się spodziewam) wrócę do Paragrafu, narobiłeś mi chętki 🙂

    A propos siewcy – jakie wydanie czytasz? Ja dziś w Empiku po prostu się zakochałam w wydaniu w twardej oprawie 🙂 Pewnie złamię postanowienie noworoczne… 😉

    • 4 stycznia 2011 o 21:09

      Miękka oprawa, wydanie z 2007 roku, trochę dawno ją kupiłem.
      Wygląda dokładnie jak ta w menu „Teraz czytam”, po prawej stronie 😉

  4. 4 stycznia 2011 o 21:37

    OHO Siewcę mam na półce więc w razie czego mogę ekspresem się w niego wgryźć:) Czekam na recenzję:)

    • 4 stycznia 2011 o 21:47

      Przyznam się że to moje drugie podejście do „Siewcy Wiatru”, za pierwszym razem zwyczajnie nie byłem w stanie doczytać go do końca. Mam nadzieję że od tamtego czasu moje horyzonty tolerancji i samozaparcie zdecydowanie wzrosły i wkrótce ukaże się recenzja 😉

  5. 5 stycznia 2011 o 06:48

    Bardzo nie lubię książek i filmów o wojnie. Okres historyczny zawierający pierwszą i drugą wojnę światową to dla mnie czarna dziura, o której nie chce słyszeć. Tak już mam 😛
    Bardzo ciekawa recenzja 🙂
    Widzę , ze kolejny raz bierzesz udział w konkursie na recenzje tygodnia na lubimyczytac.pl 🙂 Ja tez tradycyjnie i tradycyjnie nic z tego nie wychodzi 😛

    • 5 stycznia 2011 o 07:58

      Ja mam tak samo, wolałabym, żeby ten okres wymazać z historii. Ale uznaję jednak dwie książki: Paragraf 22 i W księżycową jasną noc. Krzywe zwierciadła.

    • 5 stycznia 2011 o 14:36

      Ja tam szczerze powiedziawszy bardziej preferuję ostatnie stulecie, niż nowożytność. Te wszystkie renesanse, baroki…aż głowa boli 😉 Nie mówiąc już o tym że historia to moja pięta achillesowa 🙂

  6. 5 stycznia 2011 o 19:48

    Już od dłuższego czasu ta książka była u mnie na celowniku … ale ostatnio jakoś tak o niej zapomniałam. Dzięki więc za przypomnienie. Teraz będę się musiała zebrać w sobie i niedługo kulnąć po nią do biblioteki 😉 Świetna recenzja 🙂

  7. 5 stycznia 2011 o 19:50

    Tak w ogóle coś mi szwankuje wyświetlanie Twojego stronkki u mnie na liście blogów, na które zaglądam. Cały caps mi pokazuje, że ostatni post jaki zamieściłeś to Pilipiuk trzy tygodnie temu. Nie wiem co jest grane 😦

    • 5 stycznia 2011 o 19:54

      Niestety nie zagłębiałem się nigdy w blogspota, także ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć 😦
      „Paragraf 22” polecam, nawet tym, którzy nigdy nie czytali literatury wojennej 🙂

  8. 3 Maj 2011 o 12:39

    Paragraf to arcydzieło czarnego humoru. Niektóre fragmenty znam prawie na pamięć. Miałem nawet następną część paragrafu, ale zapodziała się zanim przeczytałem. Powstał nawet całkiem niezły film na podstawie paragrafu. 🙂

  9. 3 Maj 2011 o 12:43

    @Grafoman – po raz kolejny zaskakujesz mnie informacją o filmie który powstał na podstawie przeczytanych przeze mnie książek 🙂 Nie wiem czy obejrzę, gdyż nie chcę zaburzać sobie własnej wizji Yossariana.

  10. 3 Maj 2011 o 21:32

    Nie wiem czy dobrze zacytuję, ale to jedno z moich najulubieńszych zdań z Paragrafu:
    „Jedyną wadą filozofii życiowej Clevingera było to, że nie żył”. Dla takich genialnych zdań warto przeczytać Paragraf 22.

    A film? Jak to film. Obejrzeć zawsze warto. 🙂

  1. No trackbacks yet.

Dodaj odpowiedź do enedtil Anuluj pisanie odpowiedzi