„Lew, czarownica i stara szafa” – C. S. Lewis
Tytuł: „Lew, czarownica i stara szafa”
Cykl: Opowieści z Narnii
Autor: Clive Staples Lewis
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 182
Data wydania: 2005
Ocena: 9/10
——————————
Niejednokrotnie w dzieciństwie bawiłem się w chowanego. Niejednokrotnie przyszło mi chować się w szafie. Niejednokrotnie wierzyłem że to idealna kryjówka, co zwykle było mylnym osądem. Niestety nigdy nie było mi dane trafić do Narnii.
„Narnia – skuta wiecznym mrozem kraina, która czeka na wyzwolenie. Czworo śmiałków wchodzi przez drzwi szafy do Narnii, świata zniewolonego mocą Białej Czarownicy. I gdy prawie nie ma już nadziei, powrót Wielkiego Lwa Aslana staje się zwiastunem zmian – ale nie za darmo…”
Krótki, ale treściwy opis na jej odwrocie sugeruje że będziemy mieli do czynienia z odwieczną walką dobra ze złem. Co jest jak najbardziej trafnym spostrzeżeniem.
Autorem powieści jest C.S. Lewis, który w pięknej dedykacji (przedmowie) oznajmia iż książkę napisał z myślą o swojej chrześnicy. „Narnia” (tak pozwolę sobie skracać jej tytuł), jak można wyczytać z przytoczonego opisu, opowiada o czwórce rodzeństwa, które pewnego dnia trafia do skutej lodem krainy. Miejsca tak pięknego i baśniowego, jakie możemy znaleźć jedynie w opowieściach. Trudno doszukiwać się w książce szczegółowych charakterystyk bohaterów, na próżno szukać w niej przydługich dialogów i niepotrzebnych opisów. „Narnia” z całym swym bogactwem jest najprawdziwszą baśnią, która swą magią w niczym nie ustępuje legendom tego gatunku jakimi są Bracia Grimm czy Hans Christian Andersen.
Autor pisał ją z myślą o małej dziewczynce i tak też powinna zostać odebrana. Jeżeli oczekujecie mocnej dawki prawdziwej fantastyki, to źle trafiliście. „Narnia” pozwala na chwilę oderwać się od rzeczywistości, poczuć jak 5-6 latek, który chowając się po uszy pod kołdrą z napięciem oczekuje na szczęśliwe zakończenie opowiadanej mu bajki. Fabuła powieści mknie do przodu i nie pozwala zatrzymać się choćby na ułamek sekundy. Całość napisana jest w taki sposób by najmłodszy słuchacz nie czuł znużenia, jednocześnie zaś, by starsi czytelnicy także odbierali przyjemność z lektury. Bohaterowie przedstawieni w powieści są ukierunkowani na pewne cechy charakteru, które niczym ich drugie imiona towarzyszą im przez całą fabułę. Świat podzielony jest na jasno sprecyzowane dobro i zło, a mimo to nie brakuje i zaskakujących momentów i interesujących zwrotów akcji.
Podsumowując, „Lew, czarownica i stara szafa” to książka dla każdego, niezależnie od wieku. Z pełną odpowiedzialnością mogę ją sklasyfikować jako pełnokrwistą baśń, która nie tylko intryguje i „porywa” w przepiękny świat, ale także uczy. Jest to idealna pozycja jeśli chodzi o bajki na dobranoc. Długość rozdziałów jest tak dopasowana by fabuła znacząco ruszyła do przodu, a jednocześnie ich długość nie nużyła najmłodszych czytelników. Do tego dochodzą także liczne ilustracje, które wprawdzie mogły by być bogatsze, ale grunt że są, a także zdjęcia z filmu (jeśli czytamy filmowe wydanie powieści). Jedno jest pewne, któregoś dnia przeczytam swemu dziecku o Aslanie, Piotrze, Edwardzie, Zuzannie, Łucji, Tumnusie i reszcie moich znajomych.
Dzisiaj krótko:) Ja Narnię będę mojemu łobuzowi czytał, jak tylko do niej dorośnie:) To magiczna książka. Polecam muzykę filmową – świetna!:)
Nic dodać nic ująć 🙂 Może z wyjątkiem tego, że jak się raz udasz do Narnii, to będziesz do niej wracać 🙂 ja wracam już od 17 lat… 😉
@Paweł – no tak, nie było potrzeby rozkładać „Narnii” na części składowe 🙂 Muzykę powiadasz?:) Przyznam że nie słyszałem, ale zamierzam to zmienić 🙂
@Magda – Jako że byłem tam po raz pierwszy nie mogłem tego stwierdzić 😛 Ale wierzę na słowo 🙂 Zresztą już mi tęskno 🙂
Och, ja też do Narni wracam. Pierwszy raz byłam w niej chyba w okolicach 2-giej lub 3-ciej klasy podstawówki, czyli całe wieki temu 🙂
Witam na blogu 🙂
Wygląda na to że przeczytawszy „Opowieści z Narnii” zostawiamy po drugiej stronie szafy cząstkę siebie 🙂
oj chyba tak )
Magia dzieciństwa… Narnia to zdecydowanie bajkowy świat, do którego mogłabym wracać bez końca:). Tej części nie czytałam, więc nie pozostaje mi nic innego jak zapisać ją na listę i rozglądać się uważnie w księgarni przy najbliższych zakupach:)
Pozdrawiam!
A ja w dalszym ciągu nie mogę się do niej przekonać. Słyszałam mnóstwo sprzecznych opinii na jej temat, więc czytanie coraz bardziej odkładam w czasie. Być może teraz jakoś pożyczę całą serie od koleżanki i coś z tego wyjdzie.
Pozdrawiam Lena
Opowieści z Narnii to jedne z moich ukochanych książek, bliskich sercu. Ile bym dała, żeby się w niej zaleźć 😉 I zgadzam się z Pawłem, muzyka z filmu jest świetna 🙂
Mam wielki sentyment do tych książek, choć muszę się przyznać, że nie przeczytałam wszystkich. Nawet nie pamiętam, na której części skończyłam, muszę więc koniecznie zabrać się za nie jeszcze raz. 😉
Z tej serii najbardziej lubię „Koń i jego chłopiec” oraz „Siostrzeniec czarodzieja” reszta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia 😉
@Kasandra – przyznam szczerze że przypadkowo znalazłem tę książkę w stercie zeszytów brata. Nie wiem co tam robiła, ale pozwoliłem sobie przeczytać 🙂 Sam pewnie bym po nią nie sięgnął 🙂
@Lena – Witam 🙂 Dużo zależy od tego czego się po książce oczekuje, niektórzy mogli podejść do niej niczym do Władcy Pierścienia, oczekując rozbudowanej fabuły i niesamowitych scen batalistycznych, zaś „Opowieści z Narnii” to najprawdziwsza baśń, tak bym to ujął 🙂
@Lenalee – Witam na blogu 🙂 Ja dopiero zaczynam przygodę z Narnią i już teraz jestem ciekaw dalszych przygód 🙂
Yossa – Witam serdecznie 🙂 Jak już wyżej wspomniałem to moje pierwsze spotkanie z tym cyklem, ale zapamiętam przytoczone przez Ciebie tytuły 🙂 Kto wie, może mnie także te części najbardziej przypadną do gustu 🙂
No być może 😉 W takim razie bardzo dziękuje i w najbliższym czasie postaram się zajrzeć do tej serii
Pozwolę sobie zaglądać cześciej
Zapraszam, zapraszam 🙂 Kawa w kredensie po lewej, herbata w tym po prawej. Cukier znajdziesz w drugiej szufladzie od drzwi 🙂
Cukier sobie odpuszczę – nie słodzę 😉 Może dlatego, że ojciec pracuje w Cukrowni i mam go pod dostatkiem. Za to z przyjemnością upiekę jakieś ciasto i wpadnę na herbatę.
Ja także pozwolę sobie częściej zaglądać na Twojego bloga i dodam przy okazji do linek. Widzę, że ciekawe miejsce znalazłam. 😉
Z największą przyjemnością zapraszam 🙂 Twój blog także wylądował u mnie w odnośnikach.
Proszę się rozgościć i czuć jak u siebie 🙂
Ja też swoim przyszłym dzieciom będę czytać książki o Narnii 😉 Sama zakochałam się w tej krainie jako dzieciak i myślę, że to jedna z najpiękniejszych baśni. Super, że znalazłeś dla niej czas 🙂
Fajna książka, w ogóle cały cykl jest fajny
@Arsenka – Widzę że przyszłe pokolenia będą skazane na „Opowieści z Narnii” 😛 To dobrze wróży, trzeba znaleźć jakąś alternatywę dla współczesnych bajek animowanych 🙂
@Alannada – Popieram, a czy cały cykl jest równie fascynujący, o tym dowiem się w przyszłości.
Swoją przygodę z C.S. Lewisem zaczęłam od jego biografii („Chłopiec, który spisał dzieje Narnii” – gorąco polecam) i to niesamowicie zmieniło mój sposób odbierania tej Krainy. Nie każdy czytający zdaje sobie sprawę, że pod postacią Aslana ukryty jest Jezus, a C.S. Lewis to jeden z najbardziej zaangażowanych apologetów chrześcijaństwa.
P.S. Szczególnie polecam czytanie „The Chronicles of Narnia” w oryginale. Niesamowicie rozwijają „bajeczne” słownictwo.
Swoją drogą nie dopasowałem Aslana bezpośrednio do Jezusa, ale mimo wszystko był dla mnie ostoją dobra i wzorem do naśladowania. Po książkę „Chłopiec, który spisał dzieje Narnii” jeśli miałbym sięgnąć, to na końcu, jako taka wisienka na torcie 🙂
Naprawdę polecam. Lewis był człowiekiem niezwykłym.
Kocham całą serię!
Pamiętam, że ktoś czytał mi cykl o Narni, kiedy byłam mała. Potem był serial w TV, który uwielbiałam. Później, chyba jako czternastolatka, siedziałam razem z koleżanką w czasie przerw na szkolnym korytarzu i obie czytałyśmy z takich olbrzymich tomiszcz (wysokością chyba do kolan nam sięgały), w których zebrane były wszystkie części.
A ostatnio czuje fizyczną wręcz potrzebę wrócenia do Narni. To rzeczywiście piękna i cudowna baśń:)